niedziela, 13 grudnia 2015

Z LEKCJI JĘZYKA POLSKIEGO...

Drodzy Czytelnicy! Na łamach internetowego pamiętnika chcielibyśmy podzielić się twórczością naszych uczniów. Zapraszamy do lektury opowiadania, które napisał Piotr Rudziński. :)


SKARB Z PIWNICY 

       W nocy obudziłem się zlany zimnym potem. Czułem, że ON jet w pokoju. Wiedziałem, że zbije mnie na kwaśne jabłko. Moje ręce drżały ze strachu... Nic dziwnego, że nie chciałem iść do szkoły. Żałowałem tego, co zrobiłem w stosunku do rówieśników. Skryłem się pod kołdrą, jednak przez półtorej godziny nie mogłem nawet zmrużyć oka.
Gdy się obudziłem, usłyszałem głos mamy:
- Daniel, wstawaj! - krzyknęła (mimo tego, że do szkoły miałem jeszcze dwie godziny). 
       Wstałem i podszedłem do stojącej obok biurka komody. Założyłem swoją ulubioną koszulkę. Gdy zobaczyłem, ile stopni jest na dworze, już miałem zły humor. Było zimno (jak zwykle w październiku), więc musiałem chodzić do szkoły w kurtce. Nienawidziłem tego, ponieważ zawsze się w niej źle czułem. 
       Zajrzałem do kuchni. Mama stała z ałożonym fartuchem. Na gazówce była patelnia, na której znajdowały się jajka i bekon. Usiadłem przy swoim talerzu. Długo myślałem, czy jej powiedzieć, aż w końcu zebrałem się na odwagę.
- Mamo, czy mogę nie iść do szkoły? - zapytałem zestresowany.
- Skąd wziąłeś taki pomysł? Czy coś się stało? - odpowiedziała mama (na pewno poczuła mój niepokój.
Nie wiedziałem, co mam teraz zrobić. Siedziałem w ciszy. Wiedziałem, że mama zacznie coś podejrzewać. Nie rozumiała mnie. Po śniadaniu kolejny raz zadało to samo pytanie. Tym razem ze złością. Była uparta, więc musiałeś to z siebie wydusić.
- Jak to, pokłóciłeś się znowu z Jackiem? - jej twarz stała się groźna na tyle, że spanikowałem. Po chwili dała mi klucz, który wyjęła z kieszeni. Powiedziała, że mam pójść do piwnicy i wziąć kolorowe pudełko stosujące na kartonach.
    Znalazłem je, rzeczywiście tam było. Kolorowe pudełko z pajacykiem. Miało w sobie coś tajemniczego. Próbowałem go nie otwierać, lecz ciekawość była silniejsza. Ku mojemu zdziwieniu, nic tam nie byo. Nagle poczułem, jakby mnie coś wypełniło. Było bardzo silne. Nastąpiła pewna zmiana. Od tego chwili stałem się miły i przyjaźnie nastawiony do innych (nawet tych, z którymi wcześniej nie rozmawiałem!). Wiecie, co znajdowało się w małym pudełko? Coś, co pomogło mi w poszukiwaniach. Odkryłem, że tolerancja do drugiej osoby jest w człowieku od zawsze. Nie trzeba mieć magicznego pudełka, aby ją uruchomić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz